10 listopada 2012

Rowerem na... rynek - AKTUALIZACJA

Otrzymaliśmy odpowiedź na nasze pismo w sprawie dopuszczenia ruchu rowerowego na gliwickim rynku (zobacz >>).
Odpowiedź jest odmowna, uzasadniona dużym natężeniem ruchu pieszego, zwłaszcza dzieci. Pojawia się argument, że przeprowadzenie roweru przez Rynek nie wymaga dużo czasu. To fakt, tylko nie zawsze jest wygodne. Zsiadanie i wsiadanie na rower z dzieckiem siedzącym na foteliku nie jest wygodne.

Cóż, ruch rowerowy jest na rynku, tylko, że jest nielegalny. Szkoda, że policja się nie zgodziła z naszym pomysłem. Trzeba jednak przyznać, że użyła konkretnych argumentów zamiast "nie bo nie". To plus.

5 komentarzy:

  1. Bartek, lubię Twój optymizm :) Wszędzie znajdziesz jakiś plus. Pytanie tylko czy argument jaki użyła policja jest wystarczający wobec naszego argumentu, gdzie pokazujemy, że mimo iż jest dużo pieszych to rowerzyści tamtędy i tak jeżdżą mimo zakazu i nie dochodzi do wypadków. Obecna sytuacja udowadnia, że zakaz jest zbyteczny bo nikt go nie przestrzega i mimo to jest bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się chce czegoś odmówić, to zawsze się znajdzie jakiś pretekst, a to, że duży ruch, a to, że niebezpiecznie itp., itd. Problem w tym, że samo zycie jest niebezpieczne, a doświadczeni mawiają, że i z drewnianego stropu cebła spadnie na głowę, jak ktoś ma pecha, ale czy to oznacza, że należy mieszkać w namiocie? Niestety taki własnie "poziom" myślenia reprezentują autorzy komentowanego listu.
    Realną przyczyną odmowy jest to, że miasto za wszelką cenę musi jak największą część Rynku wynająć pod działalność komercyjną, anwet kosztem bezpieczeństwa pieszych i nawet kosztem odmowy korzystania z Rynku przez rowerzystów. Reasumując przyczyną odmowy jest pazerność władz miasta, a nie bezpieczeństwo rowerzystów.

    Piotr Rościszewski

    OdpowiedzUsuń
  3. co do wynajmowanej powierzchni to po remoncie wydaje mi się, że ogródki zajmują mniej miejsca.
    Wydaje się, że nie ma odważnego, który powie, że można jeździć i tyle. Przecież jeśli się coś stanie to i tak sprawcę można pociągnąć do odpowiedzialności. A nie osobę, która dopuściła ruch rowerowy. Dziwne, że na krakowskim rynku jeździć można, a sam rynek jest większy, bardziej zatłoczony, są tam bryczki i jakoś da się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tam gdzie jest ruch, tam zawsze może się coś stać. Zawsze trafi się jakiś niedołęga lub chuligan. Na jezdniach są wypadki samochodowe i z tego tytułu jakoś nikt nie zamyka ulic, a nawet sprawcy wypadków śmiertelnych dostają niskie wyroki w zawieszeniu. Ktoś, kto nie radzi sobie z bezpieczeństwem na ulicach, no bo i nie poradzi sobie z przyczyn niezależnych od niego, nagle zmienia zdanie i koniecznie chce sobie poradzić z bezpieczeństwem na chodnikach i placach i zaczyna wyżywać się na rowerzystach. Wydaje mi się, że po prostu społęczeństwo przyzwyczaiło się do wypadków na jedzniach, a na chodnikach nie, więc stąd to asekuranctwo.

    Piotr Rościszewski

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie tylko w Krakowie, bo w Opolu też można jeździć po Rynku, ale tam nikt nie zastawił go ogródkami piwnymi.

    OdpowiedzUsuń