22 sierpnia 2011

Gliwicki urzędnik wie lepiej czego potrzebują rowerzyści. Więc po co ich pytać o zdanie?

Po opublikowaniu poniższej informacji o przebudowie ulicy Perseusza pojawiła się w mej głowie osobista refleksja.

Urząd Miasta w Gliwicach finansuje Gliwickie Centrum Organizacji Pozarządowych, w którym swoją siedzibę ma między innymi Śląska Inicjatywa Rowerowa. Zachęca się mieszkańców Gliwic do troski o swoją małą ojczyznę, o pracę społeczną na rzecz innych, co ŚIR bez wątpienia realizuje. Lecz co z tego, skoro nasze stowarzyszenie i inne organizacje pozarządowe z Gliwic podejmując działania dla dobra ogółu odbijają się od urzędniczej machiny. Na terenie Gliwic działa kilka grup rowerowych, które z całą pewnością są gotowe do współpracy z lokalnym samorządem np. przy kreowaniu polityki rowerowej oraz audycie projektów rowerowych. Mimo to władze miejskie nigdy z tej możliwości nie korzystają realizując pt. projekty infrastruktury rowerowej bez konsultacji ze środowiskiem rowerowym. Efekt jest taki, że za publiczne pieniądze powstają często projekty wadliwe, z których rowerzyści nie chcą korzystać. Dlaczego? Bo błędy w postaci np. zbyt wysokich krawężników, niewłaściwej geometrii zakrętów, przeszkód w skrajni drogi rowerowej itp. są naprawdę uciążliwe. Zwłaszcza dla osób, które korzystają z roweru jako środka transportu, a nie tylko rekreacji. Czy nie byłoby taniej, prościej i szybciej zaprosić gliwickich rowerzystów do rozmów oraz słuchać, gdy pełni nadziei i dobrej woli wysyłamy uwagi do projektów drogowych, które mają być realizowane?

1 komentarz:

  1. W Polsce urodziła się groźna dla ludzi kasta urzędnicza. Członek tej kasty zrobi wszystko, aby nic nie zagrażało jego karierze, a jego kariera zależy od efektywności przerobu papierków na swoim biurku. Każda konsultacja powoduje opóźnienie i konieczność tłumaczenia się lub patrzenia na ręce wykonawcom, którzy załapali się na kolejną fuchę, w której nie liczy się jakość, a pozorowanie roboty i dotrzymanie terminu. Wiceprezydent Wieczorek sam przyznał, że pozoruje konsultacje, powołując się na to, iż sam ma rower i go czasem używa. W ten sposób we wniosku o dotację możę ze spokojem napisać, że kolejna fucha jest skonsultowana i żadna Śląska Inicjatywa Rowerowa mu nie podskoczy. Może sobie istnieć i dmuchać parę w gwizdek.
    Problemem jest też zupełne rozwodnienie odpowiedzialności poszczególnych urzędników w samym Urzędzie i jego przybudówkach. Raz za coś odpowiada prezydent, raz za to samo wiceprezydent, innym razem jakiś referent lub pracownik jakiegoś zarządu. W takim przypadku powinien być jakiś koordynator. Teoretycznie za koordynację tego wszystkiego odpowiada sam Prezydent, w praktyce nikt, bo przecież Prezydent nie ma pojęcia, co to takiego ta koordynacja, a ludziska i tak go wybiorą na następną kadencję i może dalej udawać, że urząd działa tak, jak należy.

    OdpowiedzUsuń