14 sierpnia 2013

Nazywajmy rzeczy po imieniu

Ciąg pieszo-rowerowy
W lokalnych mediach ożywiła się dyskusja nt. prowadzonego przez firmę Inkom z Katowic zadania mającego na celu przygotowanie koncepcji sieci infrastruktury rowerowej w Gliwicach. Chciałbym zwrócić uwagę nie na to zadanie a na nazewnictwo jakiego wszyscy używamy. W komentarzach do artykułu w gliwickim wydaniu Gazeta.pl zauważyć można krytyczne uwagi nt. gliwickiej infrastruktury rowerowej - link. Oczywiście znacząca ich część jest w pełni tożsama z moją opinią. Jednak część krytyki była bezpodstawna. Czemu?

Misz masz nazewnictwa elementów infrastruktury rowerowej


Nie wrzucajmy całej infrastruktury rowerowej do jednego worka. Powszechnym zwrotem określającym przestrzeń przeznaczoną dla rowerzystów określa się mianem 'ścieżki rowerowej'. Tak faktycznie kiedyś (ponad 2 lata temu) Prawo o Ruchu Drogowym traktowało infrastrukturę rowerową. Posiadamy już jednak definicje pojęć, które precyzują co to jest droga rowerowa, trasa rowerowa, czym jest pas/kontrapas rowerowy itp. Aby rozróżnić które elementy jak poprawnie nazywać zapraszam do działu Definicje.

Nieporozumienia

O nieporozumienia bardzo łatwo. Doskonałym przykładem może być wspomniany artykuł na portalu Gazeta.pl. Część osób krytykowało 'ścieżki rowerowe' w Gliwicach jako wadliwe bo są fragmentaryczne. Druga część czytelników krytykowała, że na mapie Urzędu Miasta zaznaczonych jest mnóstwo 'ścieżek rowerowych', których w terenie nie ma. Pozostali krytykowali jakość 'ścieżek rowerowych', które w terenie stanowią żwirowe lub piaszczyste dukty polne/leśne. Tymczasem powyższe odpowiedzi można by pogrupować na dwie kategorie. Jedne dotyczyły dróg rowerowych, a drugie tras rowerowych.

Naciąganie faktów

Nie zmienia to jednak faktu, że mapa ze strony Urzędu Miasta z zaznaczonymi 'ścieżkami rowerowymi' może budzić zdziwienie. Zwłaszcza, że urzędnicy czasem używają zwrotów: 'ścieżka rowerowa', droga rowerowa i trasa rowerowa jako synonimy. Co prowadzi do kompletnego pomieszania i naciągania faktów. Bowiem w ten sposób szybko okazuje się, że miasto Gliwice czasem chwali się, że ma ponad 80 km tras rowerowych, a czasem że ma ponad 80 km dróg rowerowych. Tymczasem dróg rowerowych (wydzielona, twarda infrastruktura rowerowa w postaci dróg rowerowych i ciągów pieszo-rowerowych) jest w naszym mieście nieco ponad 21 km, a wspomniane 80 km to trasy rowerowe, które są oznaczane symbolem szlaku turystycznego. Nie jest tajemnicą, że budowa drogi rowerowej to znacząco większy koszt niż wyznaczenie farbą trasy rowerowej. Tymczasem w statystykach liczby te brzmią dumniej pod nazwą droga rowerowa, mimo iż mija się z prawdą.

1 komentarz:

  1. Naciąganie faktów nie ominęło powyższych wyjasnień. To, co ma 80 km to byłyby trasy rowerowe, gdyby faktycznie miały jakieś oznakowanie. Wykonane w miarę poprawnie oznakowanie szlaku turystycznego miały tylko 2 trasy (według ewidencji miejskiej podzielone dziwacznie na kilka mniejszych fragmentów) - czerwone nr 6 i zielona nr 15, a także 2 odcinki trasy niebieskiej nr 374 i czarnej nr 376, ale wymagają pilnie remontu. Kilka dalszych tras miało jakieś nieudolnie wykonane fragmenty oznakowania, niekompletne i bez żadnych drogowskazów, dokąd to badziewie prowadzi, czyli trzeba je po prostu oznakować porządnie od nowa, bez zahglądania w stare, nieudolnie wykonane projekty. Wcześniej chyba 4 (nie jestem pewien tej liczby) inne trasy miały specjalne gliwickie oznakowanie tras rowerowych, mocno przetrzebione i nigdy nie uzupełniane. Niektóre z założenia nigdy nie miały żadnego oznakowania, oprócz tego, że gdzieś tam dopuszczono lub nakazano ruch rowerów.
    Wskazana mapa w internecie znacznie się różni od tego, co jest w terenie.
    Wykonywałem ostatnio inwentaryzację tych gliwickich tras rowerowych i stwierdziłem, że niektóre z nich istnieją tylko w imaginacji twórców urzędowej statystyki, bodajże na dwóch z nich nie ma praktycznie ani drogi, ani znaków, ani nawet śladów w terenie, że w ogóle coś tam kiedyś było. Po prostu ktoś kiedyś założył, że robi coś rzekomo dla rowerzystów, zrobił i zapomniał, a w statystyce celowo nei zapomniał skreślić, bo jakby to wyglądało, że coś zniknęło, chociaż być powinno :-)
    Przysłowiowy niewygodny bruk, przejścia dla pieszych i wysokie krawężniki to nic, w porównaniu ze znalezionymi na trasach zakazami ruchu, brakiem nawet tych nieudolnych przejść dla pieszych z podwójną linią ciągła w poprzek drogi dla rowerów, straganami, betonowymi koszami na śmieci, nie oznakowanymi słupami i innymi atrakcjami po środku ciągu pieszo-rowerowego.

    Piotr Rościszewski

    OdpowiedzUsuń